Gdzieś pomiędzy Te Puke a Katikati znajdują się obok siebie dwa większe miasta – Tauranga i Mount Maunganui.
Tauranga jest 5-tym co do wielkości miastem Nowej Zelandii i liczy 130 tys. mieszkanców. Znaczenia nadaje jej port, który jest największym portem eksportowym w kraju. Samo miasteczko leży pomiędzy dwoma zatokami, które są czasowo zalewane w zależności od przypływu. Miasto nie tętni zbytnio życiem, wieczorami jest pustawo :). Podobno wszystko ożywa w czasie sezonu. 6 miesięcy, które spędziłem w okolicy przypadały na jesień i zimę. Niewiele się w sumie działo w tym mieście. Odwiedziłem kilka pubów, byłem też na festiwalu illuminacji (szału nie było, zdjęcia poniżej ;P).
Dużo ciekawsze dla mnie jest mniejsze miasteczko obok – Mount Maunganui. Jest ulokowane podobnie jak Hel – z jednej strony ma ocean, a z drugiej zatokę. Jest typowym turystycznym miasteczkiem z hotelikami, restauracjami, sklepami z pamiątkami, termami itp. Poza sezonem dosyć leniwe, w sezonie bardzo zatłoczone.
To co jest jednak magiczne w tym miasteczku to wspaniała góra (o tej samej nazwie) wyrastająca na samym końcu półwyspu. Na górę można oczywiście się wspiąć (godzinny, niewymagający prawie-spacer). Ze szczytu roztacza się wspaniały widok na okolice. Mount Manganui jest świętą górą dla Maorysów.
I tutaj ciekawa historia. Pewien lokalny maorys (znajomy Spotty) mocno chorował z powodu otyłości (mówimy o 200kg). I pewnego dnia poczuł, że góra go wzywa. Wstał wcześnie rano i wspiął się na szczyt (co przy takiej otyłości nie było łatwym zadaniem). I od tamtej pory robi to codziennie. Jest o nim głośno, jest kimś w rodzaju lokalnego bohatera, który inspiruje ludzi do działania. Przy każdym „okrągłym” wejściu na górę towarzyszy mu tłum ludzi. My także ze Spotty wspięliśmy się z nim w czasie jego setnego dnia. Było to dosyć wzruszające wydarzenie. Na górze sporo osób zabrało głos dziękując mu za inspirowanie do działania. Odtańczono nawet hakę na jego cześć. Warto wspomnieć, że w czasie tych stu dni człowiek ten schudł 40kg. Obecnie (początek października) jest blisko dwusetnego wspięcia..
Sporo weekendów spędziłem w Mount Maunganui. Spotty pochodzi stamtąd i ma tam wielu przyjaciół i rodzinę. Często więc wychodziliśmy większą grupą na jakieś imprezy czy spotkania. Jeden z przyjaciół Spotty jest muzykiem. Świetnym muzykiem. Ma własny zespół (a nawet dwa) i często gra w okolicy. Zawsze następnego dnia boli mnie głowa… 😉
Ponadto czasem odbywają się różne festiwale i markety, na których lokalni ludzie sprzedają swoje wyroby produkty (od jedzenia, przez kosmetyki po ozdoby czy dzieła sztuki). Lubię chodzić w takie miejsca. Jest tam naprawdę dużo pięknych rzeczy. Niestety pojemność mojego vana jest ograniczona (a może na szczęście) :P. Co ciekawe na jednym z takich jarmarków zobaczyłem człowieka, który sprzedawał… kaszę gryczaną… Coś czego nowozelandczycy nie znają. Ten człowiek był Ukraińcem, a kasza pochodziła z… Polski 😀 Nie kupiłem jednak… 25zł za opakowanie wydawało mi się troszkę za dużo 😉
Posiadanie vana, w którym można mieszkać daje niesamowite możliwości. Po pierwsze mogę iść na imprezę bez martwienia się o powrót do domu, bo dom stoi zaparkowany przed knajpą ;). Znajomi, których poznałem w okolicy dostarczali mi ten komfort, że spokojnie mogłem spać w samochodzie przed ich domem, wziąć prysznic u nich czy zrobić pranie następnego dnia. Po drugie mieszkając w vanie mam wszystko zawsze przy sobie. Jeśli wpadnę na pomysł, że chcę się wygrzać w gorących źródłach nie muszę się martwić, że nie wziąłem kąpielówek. Wszystko mam zawsze przy sobie ;). Ponadto mogę zmieniać miejsca spania i budzić się codziennie z nowym widokiem. Nie mówiąc o tym, że zazwyczaj ten widok to ocean lub góry lub inny tego typu krajobraz, którego niejeden hotel by mi pozazdrościł 😛
Juniorku a głowa boli od muzyki czy procentów 🙂
A jakie masz temperatury? Nie za chłodno w domu na kółkach?
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następne….
Siemanko Gosiu!
Haha muzyka jest super, więc to chyba nie to 😉
Temperatury w zimie w nocy schodziły do 5 stopni, w dzień kilkanaście.
Teraz jest wiosna i jest powyżej 20 w dzień i kilkanaście w nocy, także nie jest źle 🙂
Pozdrawiam