Po odpoczynku na wyspie Olchon i relaksie na daczy przyszedł czas na trochę aktywności. Pomysł znowu podsunął mi Aleksiej.
60 km od Irkucka jest Liswianka – najbliższa wioska nad Bajkałem. Praktycznie jedna długa ulica wzdłuż wody pełna sklepów z pamiątkami i jedzeniem. Niewielka plaża, sporo bogatych willi i mnóstwo turystów. Każdy kto przyjeżdża do Irkucka jedzie nad Bajkał właśnie do Listwianki. Dla mnie nie szczególnie ciekawe miejsce poza jedną rzeczą. Kilka kilometrów przed tą wioską odpływa cztery razy dziennie prom na drugą stronę Angary (jedynej rzeki, która wypływa z Bajkału) do małej wsi Portu Bajkał.
Gdy budowany trasę kolei transsyberyjskiej okrążała ona Bajkał od południa nad samym brzegiem. Ponieważ jest to teren górzysty to niewielki kawałek pochłonął olbrzymie pieniądze i mnóstwo pracy. Niestety car nie mógł długo cieszyć się ze swojego pięknego dzieła, gdyż woda i spadające głazy mocno niszczyły tory. Zdecydowano więc zastąpić fragment tego odcinka nową trasą bezpośrednio z Irkucka do Słudzianki.
Dzisiaj ten fragment jest jednak używany. Jeżdżą tamtędy turystyczne pociągi parowe. Droga całodniowa wycieczka pokazująca tą perełkę architektoniczną. Kursuje tam też raz dziennie i raz w nocy zwykły pociąg, gdyż na tej trasie ciągle są maleńkie wioski. Nie wiem jak można tam żyć. Jedyny sposób by dostać się do cywilizacji to albo ten właśnie pociąg jeżdżący z prędkością 20km/h albo własną motorówką.
Spakowałem więc w i tak już wypchany plecak jedzenie na cztery dni i przeprawiłem się promem z Listwianki do Portu Bajkał. Tam zaczął się mój czterodniowy trekking. 90km do Słudzianki. Muszę przyznać, że było ciężko, choć trasa praktycznie płaska. Nie pomagała jednak pogoda – ponad 30 stopni i brak cienia. Nie pomagał również ok. 18kg plecak. Dobrze, że chociaż wody nie trzeba było brać. Bajkał dostarczał jej pod dostatkiem – czystej i bardzo smacznej. Nie pomagały również tory, gdzie noga raz stawała na desce łączącej tory, raz niżej na żwirze, a raz pół stopy wyżej, a pół niżej.
Jednak cały trud rekompensował krajobraz. Z lewej strony bezkresny Bajkał, z prawej skaliste wzgórza. A na drodze piękne mosty i tunele czasem długie na 300 – 400 metrów i tak ciemne, że szło się po omacku. Smaczku dodawała ciągle towarzysząca mi mgła, a właściwie dym. Gdzieś daleko płonie tajga i jest to pożar tak potężny, że dym niesie się na wiele setek kilometrów. Był ze mną w Irkucku, na wyspie Olchon, był też na trekkingu.
No i oczywiście wspaniałe poranki z widokiem na Bajkał.
Oprócz pięknych widoków spotkałem również sporo dzikich kaczek. Widziałem też w oddali w wodzie nerpy – endemiczne foki, występujące tylko w Bajkale. Ale udało mi się sfotografować tylko jedną.
Na drodze spotkałem też m innych piechurów, którzy pokonywali tą trasę w moim lub przeciwnym kierunku. Byli też ludzie, którzy po prostu spędzali urlop pod namiotem na łonie natury. Były maleńkie wioski.
Były też małe ośrodki przygotowane dla turystów. Drewniane domki z altankami, plażą, banią, które m ożna wynająć i tak spędzić urlop. Był nawet jeden troszkę większy kurorcik z salą bankietową i kortem tenisowym.
Podsumowując trekking był rewelacyjny! Piękne widoki, spokój i sporo fizycznego zmęczenia.
Madre mia!
Ale dobrze się to czyta! 🙂 Chcę więcej!
P.s. Ta nerpa to żywa? Wygląda jak pluszowa 😛
Nerpa to pewnie jakiś syberyjski pokemon