Siargao – raj z pocztówek!

Filipiny. Kraj położony na ok. 7100 wyspach, z czego 860 jest zamieszkałych. Ma ponad 100 mln mieszkańców co daje 12-miejsce w skali świata. Jest to jedyny kraj z dominującą religią katolicką w Azji… I tu wracamy do lekcji historii w liceum 🙂

Ferdynand Magellan, postać którą każdy pamięta ze szkoły (prawda?). Portugalczyk, który 20  września 1519 roku w służbie Hiszpanii (Portugalczycy pukali się w głowę ;)) wyruszył przez Atlantyk w stronę Ameryki w celu opłynięcia ziemi dookoła. Przepłynął m.in Cieśninę Magellana (hmm.. :P), nazwał Ocean Spokojny Oceanem Spokojnym i dotarł właśnie na Filipiny, gdzie zginął w potyczce z lokalnymi mieszkańcami 27 kwietnia 1521 roku. Wcześniej jednak zdążył namówić większość lokalnych przywódców wysp do przyjęcia chrześcijaństwa i włączenia Filipin do Królestwa Hiszpanii. Nazwa wyspy pochodzi od imienia króla Hiszpanii – Filipa II Habsburga. Mimo śmierci kapitana wyprawa się powiodła. Z pięciu statków jeden ocalały dotarł do Hiszpanii po 3 latach żeglugi opływając po raz pierwszy ziemię (i udowadniając, że nie jest płaska 😉 ).

Wróćmy do Filipin. W 1898 roku wybuchło powstanie przeciwko Hiszpanom. W konflikt włączyły się Stany Zjednoczone i w rezultacie uzyskały kontrolę nad krajem. W 1942 roku kraj okupowała Japonia, aż wreszcie w 1946 roku ogłoszono niepodległość Filipin. Prawie 400 lat panowania Hiszpanów zostawiło sporą spuściznę. Od budynków kolonialnych, przez religię a skończywszy na języku. Sporo słów (np. część liczb) pochodzi z języka hiszpańskiego.

Przejdźmy do ważnej kwestii. Ostatnio można usłyszeć w telewizji o wojnie na Filipinach, islamskich terrorystach itd. Trochę ogólnikowo, w kilku zdaniach opowiem więc o co chodzi.

W XIII wieku na Filipiny dotarli misjonarze islamscy najprawdopodobniej z Persji i nawrócili na islam część lokalnych mieszkańców. Zamieszkiwali oni (i do tej pory zamieszkują) głównie wyspę Palawan i wschodnią część Mindanao, czyli południe Filipin. Moro – tak zostali nazwani przez Hiszpanów, przez 400 lat stawiali opór kolejnym okupantom. Najpierw hiszpańskiej inkwizycji, później toczyli wojnę z USA nie uznając ich zwierzchnictwa, następnie z Japończykami gdy Ci z kolei okupowali kraj. Gdy Filipiny uzyskały niepodległość Moro nadal byli dyskryminowani i zabijani, zwłaszcza gdy w 1965 roku władzę objął dyktator Ferdinand Marcos. W 1969 roku po serii rzezi na muzułmanach powstały separatystyczne grupy: Narodowy Front Wyzwolenia Moro oraz Islamski Front Wyzwolenia Moro. Rozpoczął się konflikt partyzancki, który trwa do dziś i pochłonął już ponad 40 tys. ofiar. W 1989 roku utworzono: Region Autonomiczny na Muzułmańskim Mindanao (oficjalna nazwa). Nie powstrzymało to jednak konfliktu. Problem się nasilił gdy pojawiło się na scenie światowej Państwo Islamskie. Moro są wspierani i szkoleni przez ISIS zarówno militarnie jak i propagandowo i walki stają się coraz częstsze. Doszło niedawno nawet do zamachów w stolicy – Manili. To tak w wielkim skrócie. Mam zamiar dowiedzieć się więcej od mieszkańców. Na tereny muzułmańskie się nie wybieram jednak :).

Większość kraju jest spokojna. Problem występuje głównie w zachodniej części Mindanao. Zdradzę, że piszę to siedząc w mieście na północy tej wyspy i brak jakichkolwiek oznak zagrożenia.

Ale przejdźmy do przyjemniejszych tematów! Filipiny to ciągle popularna destynacja turystyczną ze względu na wspaniałą przyrodę, piękne białe plaże, duże możliwości uprawiania sportów wodnych i otaczającą wyspy wspaniałą rafę koralową.

P_20170915_065647

Surigao z kolei to niewielka wyspa (ok. 25 x 50km) położona na końcu świata. I na każdym kroku odnosiłem wrażenie, jakbym wskoczył do broszury jakiegoś biura podróży. Po prostu rajska wyspa. Porośnięta mnóstwem palm kokosowych, piękne białe plaże z pochylonymi drzewami, okazała rafa koralowa. Do tego małe wioski i niewielkie miasteczka. Domy z drewna i bambusa, kryte liśćmi palmowymi, rybacy w małych łódeczkach. Na wioskach nic się nie dzieje i jednocześnie wszyscy wszystko wiedzą :).

P_20170917_105543

P_20170919_171118

P_20170919_153047

Filipińczycy z wyglądu różnią się od reszty Azji. Są bardzo niscy, ale jednocześnie korpulentni/dobrze zbudowani/otyli* (* skreślić wedle uznania) :P. Są sympatyczni i zazwyczaj uśmiechnięci. Co ciekawe, większość ludzi zarówno młodych jak i starych mówi po angielsku w podstawowym zakresie. Można spokojnie zamienić kilka zdań zarówno z 8-letnim chłopakiem jak i 80-letnim dziadkiem, nawet w małej wiosce na wyspie na końcu świata! Podejrzewam, że to spuścizna po okupacji/kolonii USA. Ale muszę o to jeszcze wypytać :).

P_20170919_163258

Jednocześnie na Sargiao panuje bieda. Często ludzi nie stać nawet na ryż, żywią się rybami, krabami, czyli tym co da się złowić/złapać. Dzieci często chodzą boso. W sklepach praktycznie nic nie ma.
W ogóle cała wyspa jest niewielka i brak na niej towarów. Po dużo rzeczy jak materiały budowlane, sprzęty AGD itd. trzeba płynąć do Surigao.
Na wyspie nie ma żadnego przemysłu, jedynie rolnictwo. Poza tym urzędy czy małe drobne biznesy to mniej więcej wszystkie możliwości zatrudnienia. Z kolei prom na kolejną wyspę jest dosyć drogi dla  mieszkańców (18zł) i płynie ponad 2 godziny. Ciężko więc codziennie tam dojeżdżać do pracy.

IMG_3337

IMG_3335

P_20170921_101327

P_20170921_125547

P_20170919_163218

Pacifico – wioska, w której Tommy mieszka jest niewielka, może z 50 domów. Podobna jest do innych wiosek na wyspie. Dodatkowo jest też tam kilka hotelików i restauracji dla turystów – surferów. Żyje tam też kilka białych, głównie oni są właścicielami powyższych. Jednak spędziłem tam tydzień i praktycznie nie spotkałem turystów.

IMG_3361

Co jednak jest bardzo interesujące i odróżnia Filipiny od innych krajów Azjatyckich to czystość. Tam na prawdę jest czysto! Nie ma śmieci na ulicach, nawet trudno niedopałek papierosa znaleźć. Wszędzie są kosze na śmieci, bardzo często z segregacja odpadów. Pełno również znaków proszących o sprzątanie po sobie. Wystarczy porównać sobie zdjęcia plaż z tego posta i zdjęcia z plaży w ostatnim poście o Bali. 🙂 Brawo Filipiny!

Co do naszej polskiej ekipy to czas mijał nam bardzo przyjemnie. Robiliśmy sobie wycieczki po wyspie. Popłynęliśmy łódką na trzy małe, niezamieszkałe wysepki. Innym razem na lagunę, gdzie podziwiałem rafę koralową. Pierwszy raz w życiu snorkelingowałem (co za słowo:D), czyli pływałem z maską i rurką do oddychania. Rafa wywarła na mnie ogromne wrażenie. Fantazyjne kształty i kolory, niesamowita wodna fauna i flora. Piękne rybki duże i małe. Jak w akwarium i kreskówkach (był nawet Nemo!). Niestety zdjęć nie mam… wszystko było pod wodą 😛

Widoki były tak bajkowe i niesamowite, że aż trudno w to uwierzyć. Wszystko dosłownie jak z broszury biur podróży. Jakby ktoś poprawił świat w Photoshopie ;). Poniższe zdjęcia są robione słabym telefonem. Na żywo było jeszcze lepiej!

P_20170919_153015

P_20170917_153022

P_20170919_101801

P_20170919_110536

P_20170919_102810

P_20170917_155205

P_20170919_101321

P_20170919_093529

P_20170919_102510

Po tygodniu relaksu uznałem, że czas ruszać w dalszą drogę, miałem już w głowie nowy pomysł na zwiedzanie Filipin. Na koniec pobytu na Siargao postanowiłem, że do portu – Del Carmen pójdę pieszo – oddalony 20km, podglądając położone na trasie wioski. Zdziwienie ludzi, gdy widzą białego, do tego z plecakiem i idącego pieszo bezcenne. Gdy im mówiłem gdzie idę łapali się za głowę, że to daleko (nawet gdy zostało do zrobienia 5km :P).

Droga zajęła mi prawie cały dzień, gdyż popołudniu rozpadało się dosyć mocno. Noc spędziłem w wieży na placu zabaw przed kościołem (nie chciało mi się rozbijać namiotu), a o 4 rano wsiadłem na prom i popłynąłem do Surigao.

P_20170921_111409

P_20170921_125708

P_20170921_110409

P_20170921_122801

P_20170921_094654

P_20170919_163516

P_20170919_163510

P_20170922_073604

Jeszcze na koniec ciekawostka. Wyspa ma zagadkę, których nie udało nam się rozwiązać. Ma bardzo dobry klimat do uprawy wszelkiego rodzaju owoców, jednak ciężko je gdziekolwiek znaleźć. Jeśli można kupić to jedynie banany i mango i to bardzo drogie w porównaniu do reszty kraju. Jest za to mnóstwo palm kokosowych. Cała wyspa jest obrośnięta tymi drzewami. Każde z nich jest ponacinane, aby ułatwić wchodzenie (coś w rodzaju schodków). Jednak praktycznie nigdzie nie można dostać kokosa do picia. Wszystkie kokosy przerabia się na wiórki kokosowe. I wszystko byłoby okej ale… po pierwsze ludzie są biedni, a woda kokosowa jest odżywcza i zdrowa. Po drugie… podobno za kilogram wiórek dostają tyle pieniędzy ile mogliby zarabiać na jednym sprzedanym kokosie do picia… O co tu więc chodzi?

P_20170921_100024

1 Comment

  1. Gaja says: Odpowiedz

    Witaj!
    Właśnie upiekłam bułeczki drożdzowe, bo skończyło mi się pieczywo. Usiadłam do kompa i zobaczyłam piękną ta.petę na niej Siargao. Kiedy zainteresowałam się bliżej – wpadłam na Twój blog. Bardzo Ci za niego dziękuję!!! Dawno tak miło nie spędziłam czasu przy sniadanku. Pięknie piszesz aż chce się jechać! Też się zastanawiam dlaczego Ci ludzie nie uprawiają owoców i nie piją wody kokosowej??? A może nikt ich tego nie nauczył? Lub wiąże się to z jakimiś przekonaniami lokalnymi? Hmm dziwne skoro mieli 427 lat okupanta a hiszpanie byli światłym narodem to niewiele ich nauczyli. Pozdrawiam Cię z zapyziałego ale cudownego miejsca w Covidowej Polsce – Zieleniewo n/Miedwiem.
    Ania P

Dodaj komentarz