Przegrupowanie

Z Perth poleciałem 18 lutego do miasta, które trochę stało się azjatyckim substytutem domu – Kuala Lumpur ;). Zatrzymał się na trzy tygodnie u Maćka (Tumby), u którego przebywałem też kilka dni przy mojej poprzedniej wizycie. Maciek jest kierownikiem placówki dyplomatycznej w Kuala Lumpur chodził więc normalnie do pracy, a ja spędzałem czas z Jolą – jego żoną i Jurkiem – 8-miesięcznym synem. Przez trzy tygodnie byłem pełnoetatowym wujkiem 😀 Odpocząłem od ciągłej tułaczki, leniuchowałem, chodziłem na spacery z wózkiem, czytałem książki o zwierzątkach i bawiłem się klockami :). Czasem wychodziliśmy wszyscy razem na obiad czy kolację. Spędziliśmy też weekend w Cherating – miasteczku nadmorskim na wschodzie kraju.

P_20180225_114922

P_20180224_125645

P_20180224_155844

P_20180221_104609_BF

P_20180227_151715_BF

Zostałem również zaproszony na inaugurację obchodów 100lecia odzyskania niepodległości. Imprezę organizował właśnie Maciek. W pożyczonym garniturze pojechałem więc z Maćkiem limuzyną z polską flagą do hotelu, gdzie wśród ambasadorów, polskiej kolonii i przedstawicieli rządu wysłuchałem koncertu sławnej skrzypaczki – Patrycji Piekutowskiej, wypiłem trochę wina i zjadłem kopytka z gulaszem węgierskim :P.

P_20180307_174911_BF

P_20180307_174901

P_20180307_182508

Ale zanim zacząłem się cieszyć życiem na poziomie 😛 miałem jedną ważną, ale to bardzo ważną misję do zrealizowania. Mój pobyt w Kuala Lumpur to taktyczne przegrupowanie. Moim celem było zdobycie wizy work&holiday do Nowej Zelandii.

Wspomniana wiza umożliwia podróżowanie i podjęcie pracy w Nowej Zelandii przez rok czasu. Aby ją dostać wystarczy wypełnić 6-stronicowy formularz online i zapłacić ok. 800zł. Jest jednak jeden mały kruczek. Polska dostaje przydział tylko 100 wiz rocznie. Nabór rozpoczyna się rokrocznie 20-tego lutego o 10:00 czasu nowozelandzkiego. W tym dniu setki lub nawet tysiące Polaków siedzi przed komputerami i odświeża stronę internetową z rozgrzanymi palcami, aby jak najszybciej wpisać wszystkie potrzebne dane. W tamtym roku o 10:08 wszystkie wizy były rozdane – w 8 minut!

Miałem jednak asa w rękawie zasugerowanego przez znajomą (Dzięki Ewa!). Jako edukowany inżynier z doświadczeniem w informatyce 😀 stworzyłem sobie skrypt – mały programik, który sam za mnie wypełniał cały 6-stronicowy formularz. Z tym więc skryptem, kubkiem kawy i dreszczem emocji czekałem o 5 rano czasu malezyjskiego przed komputerem. System został otwarty, uruchomiłem skrypt i obserwowałem jak w 30 sekund wypełniają się wszystkie rubryki…. Udało się! Załapałem się w  setce szczęśliwców! Później okazało się, że w tym roku wizy rozeszły się w 4 minuty! Musiałem jeszcze wykonać rentgen klatki piersiowej bo Polska jest podobno krajem ryzyka gruźlicy i Nowa Zelandia stała przede mną gotowa przyjąć mnie z otwartymi ramionami!

Piszę tego posta 8-mego marca (Wszystkiego najlepszego drogie Panie!). Jutro wieczorem czeka mnie 13-godzinna podróż do kraju kiwi i owcami płynącego! Na miejscu jest już moja znajoma – Ewa, która również ma wizę work&holiday. Ewa zdążyła już ogarnąć pracę, mieszkanie i całą papierologię (konta bankowe, numery podatkowe itp) także lecę praktycznie na gotowe :). Jestem niesamowicie podekscytowany i już przebieram nogami 🙂

Ale żeby nie było za wesoło to zepsułem kolejny aparat fotograficzny 🙂 Już trzeci! Następny jaki kupię będzie wszystkoodporny i nowy. Ale najpierw muszę na niego zarobić 😉

Trzymajcie się ciepło w mroźnej Polsce. Kolejne posty będą z państwa na końcu mapy!

Lake Hawea

3 Comment

  1. Jurek T. says: Odpowiedz

    Owca robi beeeeeeeeeeeee 🙂

  2. Rzadkosz says: Odpowiedz

    Wszystko fajnie ale gdzie ten wpis z kraju na końcu mapy?! Już ponad miesiąc i cisza. A nieoficjalnymi kanałami doszły mnie słuchy że ci się tam nawet powodzi ????

  3. Gosia says: Odpowiedz

    Do twarzy Ci z maleństwem 🙂 Fakt strasznie długo milczysz…zabrakło czasu na pisanie?

Dodaj komentarz