Zygzakiem przez wyspę

Jak wygląda podróż w vanie? Przede wszystkim to wolność! Zawsze uważałem, że autostop daje wolność, co jest też prawdą. Podróż własnym samochodem daje jednak tej wolności trochę więcej 🙂 Mogę jechać tam gdzie chcę, a nie tam gdzie chce mój kierowca ;). Gdyby nie własny samochód nie zwiedziłbym nawet 1/10 tego co zobaczyłem, gdyż w większości tych miejsc ruch jest zerowy lub niemal zerowy i spędziłbym dnie całe na próbie dotarcia do celu. Poza tym van podniósł mocno standard mojego podróżowania. Śpię na łóżku ;), nie muszę pakować plecaka i składać namiotu codziennie a ponadto gotuję sobie ciepły posiłek każdego dnia w swojej super luksusowej kuchni! Oczywiście ten sposób podróżowania jest dużo droższy od darmowego autostopu, jednak coś za coś ;).

IMG_6530
IMG_6531

Tak więc przemieszczałem się dalej. Tym razem, po zobaczeniu północy wyspy udałem się do Kaikoury – miasta na wschodnim wybrzeżu. Słynie ono z możliwości oglądania wielorybów. Taka wyprawa jednak trochę kosztuje, a do tego sezon jeszcze nie rozpoczął się na dobre, więc nie skorzystałem z tej okazji. Odbyłem za to bardzo przyjemny spacer bo lokalnym cypelku, który upodobały sobie foki.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

\

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Sama Kaikoura jest małym spokojnym miasteczkiem, w którym niewiele jest do roboty. Mają za to bardzo ładny widok na góry, które jeszcze pokryte były śniegiem – byłem tam 19-tego listopada, czyli taki polski maj (pamiętajmy, że pory roku są odwrotnie!)

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Z Kaikoury pomknąłem 200km na południe do Christchurch. Musiałem się upewnić, że moja sprawa w sądzie (która miała się odbyć za 5 dni) została przeniesiona. Okazało się, że moje podanie gdzieś się zawieruszyło :), ale złożyłem jeszcze jedno i mogłem stawić się w sądzie właśnie w Christchurch (zamiast wracać na północną wyspę!). Jednak nowy sąd oznacza nowy termin i data mojej rozprawy została wyznaczona na połowę grudnia. Trochę byłem rozczarowany, gdyż chciałem zakończyć ten temat, ale jak się okazało później miałem więcej szczęścia niż wiedzy ;).

W Christchurch byłem tylko na moment, a następnie wróciłem się trochę na północ do Hamner Springs. Jest to takie Zakopane dla mieszkańców Christchurch tylko, że nowozelandzkich rozmiarów. Tak więc znalazłem się w małym malowniczym miasteczku, z domami utrzymanymi w drewnianym stylu (nowoczesny styl, nie ma tego zakopiańskiego klimatu), otoczonym przyjemnymi górkami i lasami. Zrobiłem sobie mały spacer na pobliskie wzgórze i po lesie otaczającym miasteczko. W lesie zostały wytyczone ścieżki, można także spotkać drewniane rzeźby – sposób na promocję lokalnych artystów i uatrakcyjnienia spaceru ;). To właśnie lubię w Nowej Zelandii… dużo bardzo pięknych drobnych inicjatyw.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Hamner Spring jest słynne ze swoich basenów geotermalnych. No dobra, w takim razie to bardziej Białka Tatrzańska niż Zakopane. Baseny termalne – jest ich kilkanaście oferują relaks w wodach o różnej temperaturze, z różnymi minerałami. Wsiąkłem tam na dobre kilka godzin. Ciężko było się wydostać 🙂 Poniższe zdjęcia pochodzą z internetu. Zbyt byłem zajęty nasiąkaniem, aby zrobić własne 😉


winter-3-low-res-ok
phoca_thumb_l_5405322309_273f75fc9f_b.jpg
Hanmer-rockpools
a4026ce1-9fd9-45dd-a33d-e6110f5b54be

Z Hamner Spring postanowiłem przedrzeć się na zachodnią część wyspy. Środkiem południowej wyspy przebiega pasmo górskie – Alpy Południowe. Sprawia to, że wschód i zachód wyspy są odseparowane i łączą je tylko właściwie 3 przełęcze, przez które można przejechać. Ta którą jechałem – Lewis Pass była dopiero na początku pasma, więc nie było jakoś super wysoko i van poradził sobie bez zająknięcia. Widoki za to były przepiękne!

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dalsza część drogi prowadziła przez małe, czasem zapomniane miasteczka nad brzegiem oceanu. Droga obfitowała w piękne punkty widokowe i krajobrazy, których nie powstydziłyby się pocztówki.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Mój pierwszy punkt programu na zachodnim wybrzeżu to Pancake Rocks. Jest to ciekawa formacja skał wapiennych nad brzegiem oceanu. Przez lata wiatr i woda powodowały erozję tych skał tworząc ciekawe rzeźby i wielkie studnie. To jednak co wyróżnia te skały spośród innych to niewyjaśniona dotąd(!)  warstwowość. Skały te są zbudowane z warstw przypominając stos naleśników. I nie jest to spowodowane wietrzeniem skał, Taka sama struktura występuje wewnątrz nich również!
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Poszedłem również na drobny trekking – Nowa Zelandia ma mnóstwo możliwości na piękne spacery czy trekkingi, od 20-minutowych dojść do jakiegoś wodospadu czy widoku po kilku-godzinne lub kilkudniowe trekkingi, niektóre nawet bardzo trudne. Ten należał do spokojnych spacerków po ładnym lesie 🙂

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Natknąłem się również na drzewo kawakawa o liściach w kształcie serca. Jest to święte drzewo w kulturze maoryskiej, a jego liście, korzenie i owoce były używane w lokalnej medycynie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

1 Comment

  1. Gosia says: Odpowiedz

    Cudne widoki i te odpoczywające foki 🙂

Dodaj komentarz